Gośka i Kaśka II

Czasami wpadam w paradoks. Jak bardzo lubię któreś zdjęcia, to nie chcę ich pokazywać. Nie dlatego, żebym się ich wstydził, czy tam obawiał krytyki. Jakieś piętnaście lat temu jedna babeczka w trudnym języku angielskim zapytała mnie o moje zdjęcia. Ponieważ konieczność porozumiewania się po angielsku wprawia mnie w głębokie przerażenie, to na pytanie o któreś ze zdjęć odpowiedziałem na szybko coś, co wydawało mi się najłatwiejsze do powiedzenia. I powiedziałem coś w rodzaju, że nie mogę ich oceniać (tych zdjęć znaczy się), bo jak oceniać własne dzieci? Czy jakoś tak. Babeczka wyraziła takie zdziwienie, że zacząłem się zastanawiać, jak jej powiedzieć, że powiedziałem dokładnie to, co chciałem, a nie że tak kaleczę ten angielski, że tak naprawdę chciałem powiedzieć „dobre ciasto”, a wyszło mi, że moje zdjęcia, to są moje dzieci… eeeeee…. taaaaaa. No i wyszło, że jednak coś w tym jest.  Niektóre zdjęcia zaczynam tak traktować. A przecież wiadomo, że dzieci trzeba chronić przed światem. Który jest pełen trolli, złośliwości, nienawiści i wszystkiego tego, przed czym trzeba chronić dzieci, bo nie dadzą sobie rady. Świat potraktuje je tak, ma w zwyczaju i nie dadzą sobie rady. Zaraz się znajdzie jakiś pierdolony fachowiec, który zacznie opowieści o niewłaściwym kadrowaniu, nieuzasadnionej kompozycji centralnej czy zbyt agresywnej obróbce. No czy ja się kurna pytam kogo, czy mój syn jest inteligentny i przystojny? I czy oczekuję, że ktoś mi powie coś w rodzaju „taki całkiem głupi nie jest, ale włosy ma beznadziejne. No i ten nos… dramat.”. To dlaczego pytam innych co sądzą o moich zdjęciach? Przecież po pierwsze primo – skoro zrobiłem je tak, że hipnotyzują mnie samego, to znaczy, że dobrze je zrobiłem. A jak kogoś nie hipnotyzuje…. no cóż… nikt nie powiedział, że ma trafiać do kogokolwiek oprócz mnie. Chociaż  może fajnie by było,żeby kogoś też… Nieważne. A po drugie primo – przecież to są dzieci! No to wiadomo, że są najlepsze. Ale wszystko się zmienia, dzieci dorośleją i muszą same wyjść na ulicę, która albo je zmiecie, albo poniesie tam, gdzie będą chciały. Może się same obronią.

No to ta sesja to właśnie takie zdjęcia.Nie wiem, które są lepsze, a może żadne nie są dobre. Nie chce mi się ich oceniać i nie chciałem, żeby ktoś je oceniał. Ale ci, którzy widzieli, to jakby to zrozumieli i nie oceniali. Być może im się nie podobały, ale może być też, że zrozumieli, że są rzeczy, których się nie krytykuje. I co prawda kilka razy przeszło mi przez głowę, że może Gośka i Kaśka myślą, że ta sesja nie wyszła i dlatego nie chwalę się tymi fotami. Ale nawet to nie powstrzymało mnie przed próbą ich ochrony.

No nieważne, dzieci stały się dorosłe, niech się bronią same.

 

Dodaj komentarz